O.C. "Starchild" (Klasyk Na Weekend)

recenzja
dodano: 2010-06-04 16:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 10)
Jeśli ktoś spytałby mnie o dwie płyty z obecnej dekady, które udowadniają, że da się połączyć klasyczne podejście i klasyczny styl ze świeższym, ale wciąż miejskim brzmieniem i przywrócić zajawkę nawet tym, którzy twierdzą, że hip-hop jest w kryzysie... Gdyby ktoś spytał mnie o to, które dwie legendy wciąż trzymając mistrzowską formę zrobiły materiał, który można katować całe lato i się nie znudzić to nie miałbym wątpliwości co wskazać.

Jedną pozycją byłoby niepodważalne i nieśmiertelne "A Long Hot Summer" Masta Ace'a (już dziś koncert we Wrocławiu). Drugim byłoby wydane równe 5 lat temu bez żadnej promocji dzieło zatytułowane "Starchild".

Już przy pierwszym kontakcie z tym albumem ciężko uwierzyć w jego historie. Tak naprawdę wg wszelkich gminnym historii to nieskończony wyciek, który (dzięki!) popełniło Grit Records. Materiał, który pierwotnie miał się nie ukazać a trafił na rynki wyłącznie w Japonii a później w Europie (w Stanach do dziś nie ma go na półkach!). Materiał, który prawdopodobnie składał się z odrzutów przed planowanym na tamten rok "Rebel Music", finalnie wydanym jako "Smoke & Mirrors". Jeśli to prawda to mamy do czynienia z najlepszymi odrzutami od czasu zerwania przez Ewę jabłka w Raju.

Ta płyta to esencja... wróć. Ta Płyta to ESENCJA. Esencja tego jak powinien brzmieć hip-hop w XXI wieku. Esencja tego jak powinny brzmieć pełne duszy i pasji Bity i co powinien robić z nimi MC. Słuchanie tego albumu kojarzy mi się z uczestniczeniem w niesamowitej bajkowej, klimatycznej kosmicznej ekspedycji ku nowym nieodkrytym galaktykom. Czuję się jakby prowadziło mnie przez nie właśnie tytułowe gwiezdne dziecko. Po prostu zagłębiam się w (arcy)dziele Credle'a całkowicie- "I'm startin relax like everyday". O.C. jak przystało na weterana mikrofonu nie nudzi, nie powtarza się i ma wiele do przekazania. Jeśli jedynym gościem jest (śpiewający!) Pharoahe Monch a mimo tego płyta ani na sekundę nie zwalnia tempa to o czymś świadczy. Są refleksje nad życiem, retrospekcyjne opowieści, są obrazowe i poetycki opowieści a obok nich braggi, które przestają być braggami - jeśli mistrz mówi o tym, że jest mistrzem to ciężko temu zaprzeczyć.

Tło do tych "odrzutów" stworzyli tacy legendarni producenci jak Soul Supreme, The Locsmif czy Vanguard. Prawda, że ich nie znacie? Poza pierwszym na tej liście europejskim beatmakerem ksywki wciąż są dość anonimowe. Jednak udowadniają, że nie tylko wielkie nazwiska dają wielkie produkcje. To świeżo i nowocześnie brzmiące podkłady, nie pozbawione jednak duszy i klasycznego klimatu. Swoje palce w produkcji i gramofonowych urozmaiceniach maczał też nastoletni wówczas Statik Selektah. Tę ksywkę pewnie znacie już bardzo dobrze.

"Starchild" to jedna z niewielu płyt, przy których zaraz po premierze byłem pewien, że obcuję z klasykiem. Płyta, która przywraca wiarę w rap i w to, że weterani nie muszą zapętlać się i równać w dół, także wtedy gdy nie stoją za nimi pieniądze czy wielkie wytwórnie. Płyta, za której wydanie Grit Records miało duże problemy a O.C. rozwiązał z nimi umowę. Ja postawiłbym im za to pomnik. Gwiezdne dziecko pośród galaktyki pełnej chłamu.


 

Starchild
zgadzam sie z tą recenzją w 100%
rozpierdol
rozpierdol jest, czegos takiego teraz potrzebuje!
masta digger
w drugim kawałku ta sama trąbka co w kawałku Intro z 7 Ostrego
Bartazz
Muszę się przyznać bez bicia, że nie słyszałem tej płyty, dziś nadrobiłem zaległości.Klasyk,klasyk,klasyk!Mateusz dobra robota i dzięki za inspiracje.Pozdrawiam
masta digger
w drugim kawałku ta sama trąbka co w kawałku Intro z 7 Ostrego
Fuck ....
Gruba przesada z tą recenzją ...
Fuck ....
Be albo Little Brother z tego samego roku bije tą płytę na głowę.
Mateusz Natali
@Fuck - widzisz, jak dla mnie za to Little Brother to mocna średniawa a "Be" płyta dobra ale bez porównania gorsza od tego co Common robił wcześniej ("Like Water For Chocolate" czy "One Day..."), przesłodzona i płaska brzmieniowo za to "Starchild" jest jak dla mnie mistrzem, więc kwestia gustu :) @Bartazz - no to sie ciesze ;)
barry biały
Pierwszy utwór samplowany z Barry'ego Whitea
Majstersztyk
Płyta prawdziwy klasyk... nie wiedziałem że można jeszcze taki rap robić w XXI wieku. A najlepsze jest to że mam ją właśnie przed sobą na biurku!

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>