Jot "Dzień I Noc Na Ziemi" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2012-12-30 16:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 1)

Myślę, że to info zaskoczyło wszystkich. Wrocławski weteran, posiadacz jednej z najlepszych stylówek w tym kraju i naturalnego luzu jak mało kto nad Wisłą "Stanem Równowagi" wyskoczył wreszcie z podziemia na legal. A teraz, przy okazji wydania kolejnego albumu... zapowiedział, że jest on jego ostatnim.

Pozbawiony intensywnej promocji i dużego odzewu "Dzień I Noc Na Ziemi" wyszedł w grudniu i zamieszania nie narobił, utwierdzając mnie tylko w przekonaniu, że jeśli Jot nie jest najbardziej niedocenianym raperem w tym kraju to z pewnością znajduje sie pod tym względem w czołówce. W czasach gdy wyskakując znikąd z jednym trackiem można nabić masę wyświetleń i 'lajków' 30-letni Jot określany swego czasu w papierowym Ślizgu "polskim Jayem-Z" wciąż stoi gdzieś z boku - mimo uznania sceny i świetnych featuringów w numerach, które odbiły się sporym echem (żeby przywołać tylko "Mogłem Więcej" Prysa). Cóż... A jak wypada sam pożegnalny materiał?

W porównaniu do tego, co słyszeliśmy w ostatnich latach brak tu trochę błysku i polotu, który sprawiał, że na wakacje "nikt w Polsce jak Jot". Hiciory z "Wrooclyn Style" i "Ostatniego Skauta" czy niesamowity "Gang" niosły w wiosenno-letni sposób, płynęły w niesamowitym stylu, pokazując, że można przyfitować sobie swag na klipach, ale wyrobienie stylu w nawijce wymaga dużo więcej praktyki. Tutaj jest hmm... nie powiem, że smutniej, ale - przyziemniej? Poważniej? Dojrzalej? Coś w ten deseń. Więcej tu klasycznych, melancholijnych pozycji i refleksyjnych tekstów oraz rozkminek dalekich od pierwszej nieszczęśliwej miłości (choć sentymentalne reminiscencje pierwszych randek dostajemy) czy braggowania o własnym zalążku stylu. Można próbować podkreślać swoją starą czy nową szkołę... ale klasy nie da się kupić.

Nawet więc jeśli nie dostajemy tu życiowej formy Jota a raczej spokojne pożegnanie dla fanów to poziom wciąż stoi wyraźnie ponad przeciętną a reprezentant 71 pokazuje cały wachlarz atutów i umiejętności. Numery głębsze i bardziej powierzchowne. Te poważniejsze, dotykające trudniejszych tematów, jak i te nienachalnie wspominające dziecinne lata - w czym mało kto wypada aż tak dobrze jak wrooclynowski generał. Opowieści z własnego doświadczenia i te bardziej ogólne, odnoszące się do podejścia i pakietu wartości. Produkcją zajął się sam gospodarz i... również jest równo i solidnie. Słychać wyrobiony styl i feeling, soulową pulsację i funkowy vibe i wszystko gra jak powinno - choć nie są to też najlepsze podkłady, jakimi uraczył nas przez te lata Jot, ale i poprzeczkę postawił sobie naprawdę wysoko.

"Dzień I Noc Na Ziemi" to nie opus magnum w dorobku Jota, ale materiał, który jego fanom z pewnością przypadnie do gustu... a inni może przekonają się, że warto sięgnąć wstecz po to, co Jurek puścił już w świat, bo ja sam bez wątpienia umieściłbym go w swoim top10 rodzimych MC. Materiał na równą czwóreczkę, bez błysku i specjalnych wzlotów, ale i bez wpadek, za to pokazujący, że jego autor ma zarówno swój własny niepodrabialny styl jak i wiele do przekazania. A trzymając się porównania do Jaya-Z... mam nadzieję, że i tu czeka nas "kambek".

71zawszespoko
Bardzo fajny materiał, cenię Jota za całokształt twórczości. Czekam w tym roku na wspólny materiał Bisza z Laikiem, Iluzjonistów 2099 i Starszego Brata i rok zgięty w pół mamy moment.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>