Ski Beatz "24 Hour Karate School Presents Twilight" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2012-03-08 15:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 2)
Wielki powrót Ski Beatza i sposób w jaki zbudował wokół siebie grupę raperów regularnie nagrywających na jego bitach, to coś na co patrzy się ze sporym uznaniem. Jego muzyka ponownie znalazła się w obiegu, a jego autorska saga "24 Hour Karate School" wzbudza coraz większe zainteresowanie. Pierwsza część serii może trochę zawiodła, ale najnowsza - "Twilight" nadrabia wszystkie zaległości.

Nowy album Ski może zatrzeć złe wspomnienie i zastąpić je 35 minutami znakomitego hip-hopu do którego będzie chciało się wracać. Beatmakerski weteran ma tutaj świeżość jakiej nieraz brakuje debiutantom.

Ski na kolejnych częściach serii "24 Hour Karate School" bardzo często promuje młodzież i tak jest też tutaj, chociaż znalazło się też miejsce dla starszych jak ulubieniec gospodarza - Curren$y czy Murs z Living Legends. Autor "Feelin It" i "Dead President" wyraźnie coraz bardziej stawia na jazz, a wynikająca z tego obecność znakomitego saksofonisty - Najee'go to jeden z najpiękniejszych momentów albumu. W brzmieniu "Twilight" słychać zarówno to czego Ski nauczył się jeszcze w czasach Original Flavour, jak i odważnie wplecione w to wszystko, mądrze dograne żywe instrumenty. Jeśli sampluje też stara się, żeby numer brzmiał jak zagrany i w efekcie to chyba sprawia, że "Twilight" jest jednym z najspójniejszych i najciekawiej prezentujących się płyt producenckich od dawna.

Obsada pozornie sprawia wrażenia słabszej, ale to mylne. Każdy z raperów na tej płycie chyba bardzo dobrze zrozumiał jak ma wyglądać ten album. Smoke DZA u którego różnie bywa z formą tutaj serwuje "Fly High", prawdopodobnie jeden z najlepszych numerów w jego dorobku, Curren$y numer porównywalny do najlepszych tracków stworzonych ze Ski, a Mac Miller na "Twilight" jest bardziej przekonujący niż na "Blue Slide Park". Wszyscy tutaj rapują jakby to była ich płyta. Każdemu zależy i wszyscy razem tworzą wspólną całość, która bezwzględnie pożera kolejne godziny słuchania.

Nad tym wszystkim czuwa generał Ski, który zrobił taki album z premedytacją i musi być strasznie zajarany efektem. Ski, producent aktywny jeszcze w pierwszej połowie lat 90, w roku 2012 wciąż coś odkrywa i tworzy. Świeży, odprężający album, oparty na zupełnie innym niż dotychczas wykorzystaniu jazzu, chociaż jest tu też trochę funkowej dynamiki i czerpania z innych czarnych gatunków. Ski nie boi się też elektroniki co widać choćby po "Time Goes" z Mac Millerem. Ma swoje chore pomysły i jest zdeterminowany w ich realizacji. Zazwyczaj okazuje się, że słusznie. Jako całość wkręca się świetnie.

Ten album to czas zainwestowany w relaks. Bardzo głębokie i złożone brzmienie płyty sprawia, że można w nią wsiąknąć. Po pierwszym przesłuchaniu myślałem, że było ostatnim, po kilku kolejnych już nie mogłem tego wyłączyć. Dla samego "City Lights" czy fantastycznego "Heaven Is" C Plusa oddałbym całe "24 Hour Karate School Vol. 1". Ski jest w znakomitej formie i uznanie jakim darzą go raperzy na tej płycie nie jest przypadkowe. On na nie w pełni zasługuje. Mocna piątka.

 

Tagi: 

Maciek
Zgadzam się z recenzją, która niejako w całości jest pochwałą. Twilight to muzyczna uczta
Klimo
Mam nadzieję, że w waszej skali ocen, piątka jest oceną maksymalną. Bo tylko taka należy się za to co zrobił Ski.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>