OCB w "Runaway" Kanye Westa? - nasza analiza

dodano: 2010-10-31 19:00 przez: Dymitr Hryciuk (komentarze: 20)

Już dziesięć lat mija od kiedy Yeezy związał się z Roc-a-Fella Records co spowodowało wielki przełom w jego karierze. Na początku był "tylko" producentem i choć wielu by chciało, żeby nim pozostał, zaczął także rapować. Choć nie przyszło mu to łatwo, w końcu się przebił i teraz jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych raperów/producentów czy ogólnie mówiąc hiphopowców na świecie. Czy to uprawnia do narcyzmu?

Możesz być fanem lub hejterem, możesz być całkowicie obojętny, ale to nic nie zmieni. Kanye West jest bożyszczem tłumów, każdy raper chciałby z nim współpracować - choćby ulubieniec trueschoolowców Termanology, jest trampoliną do mainstreamu (patrz Kid Cudi). Po prostu jest żywą legendą, mimo że dopiero osiągnął wiek Chrystusowy. Dlatego czy powinien nas dziwić tak "inny" film przez niego stworzony? Czy ta woda sodowa musiała prędzej czy później znaleźć ujście, jak ten uwalniający się Fenix? Jeśli nie widziałeś - sprawdź wcześniej pełną wersję filmu i wyciągnij własne wnioski.


Film zaczyna się od pędzącej przez las w czeskiej Tatrze MTX przy dźwiękach chyba najlepszego kawałka z całego obrazu. Ta sekwencja jazdy symbolizuje czas, gdy Kanye rozwijał swoją karierę, gdy miał obok siebie matkę, która go wspierała, gdy nie przejmował się otoczeniem, gdy nie były w stanie go zainteresować nawet piękne sarenki i nie ważne były uczucia innych. Fenix, który rozbija się na szosie jest alegorią jego kariery i twórczości a sam wypadek znakiem, że coś jest nie tak z jego życiem i okazuje się punktem zwrotnym. W rzeczywistości było ich kilka w życiu Westa.


Któż z nas nie zająłby się tak seksownym fenixem jak Selita Ebanks? Kanye próbuje ją więc postawić swoją karierę z powrotem na nogi, poznać świat jakim jest na prawdę. Nie chce przeżywać już rozczarowań. Dlatego wpompowuje w nią siłę tworząc "Power" na swojej wiernej empecetce. Jaki jest tego efekt doskonale wiemy - 2010 rok to jego rok. A on doskonale o tym wie. Zdaje sobie też sprawę, że wielu ludzi go nie trawi. On jednak się tym nie przejmuje, wie bowiem, że będzie jak Michael, wiecznie żywy. Fenix jest tą paradą na cześć Jacksona zachwycona, widocznie wierzy, że ją i jego czeka taka sama przyszłość, pełna blichtru i uwielbienia tłumów.


West nie raz mówił w wywiadach, że jest przerażony różnicą w traktowaniu króla popu przed i po śmierci. Dlatego nie chce się tak bardzo wyróżniać na tle reszty - uczy Fenixa jak upodobnić się do reszty ludzi, uczy konwenansów, uczy tak podstawowych czynności jak używanie filiżanki. Wiemy przecież, że Kanye miał problemy z kulturą osobistą - przypomnijmy np. biedną Taylor Swift... Przemysł muzyczny jednak nie jest w stanie zaakceptować jego twóczości. Co bardziej przyjacielscy zwracają uwagę, że choć piękna, to przecież jest ptakiem, czy Kanye nie zdaje sobie z tego sprawy? Nie może się to zakończyć inaczej niż toastem do chamów i prostaków. Tylko po co te baletnice? Czy to ma symbolizować coś więcej niż przerośnięte ambicje rapera, by dorównać wielkim kompozytorom muzyki klasycznej?


A więc już wiemy - pan West jest pewien swojej wielkości, a każdy hejter jest po prostu dupkiem, który się nie zna. Wiemy przecież, że nie łatwe jest życie artysty z krytyką na karku, ale czasem przecież krytyka się przydaje. Kolejny dowód na krwiożerczość przemysłu muzyczego to indyk podany jako danie główne, przez którego Fenix wpada w panikę. Boi się, że ci ludzie zabijają to co kreatywne. Zresztą potem, przy zachodzącym słońcu mówi o najbardziej przerażającej rzeczy na tym świecie - niszczeniu i zmienianiu tego, co inne. W domyśle tego, co nie przystaje do sztywnych ram stworzonych przez media, krytków i polityków. Czyli douche-bags.


Kolejna scena wymyka się jednak zdroworozsądkowej analizie. Dlaczego nasz bohater miałby kopulować ze swoją muzyką, z symbolem swojej twórczości? Jednak wytłumaczenie jest proste - aby się z nią zjednoczyć. Coś o czym wielu artystów przez wieki marzyło - by być kimś zdefiniowanym przez sztukę i jednocześnie ją definiującym. Dlatego zrozumiałe jest jego przerażenie, gdy odkrywa, że ona zniknęła. Kanye wraca tam skąd przybył, do lasu, znów przez niego gna. Tym razem jednak nie jest obojętny, nie odcina się od społeczeństwa drzwiami samochodu. Goni swoją miłość, swoją muzykę, swoje ego, gwarant istnienia. Nic nie może jednak zrobić, musi jej dać spłonąć, by odrodziła się raz jeszcze, znów nieskazitelnie piękna.


I tak według Kanye Westa dzieje się z jego karierą. Czy to przesadna megalomania? Tak. Czy to narcyzm? Jak najbardziej. Czy uzasadnione? Niestety tak. Yeezy uważa, że nie jest jeszcze u szczytu swojej kariery, że choć osiągnął już tak wiele, to ciągle mu mało. Czy to coś złego? Dla słuchacza na pewno nie. Znaczy to tyle, że nadal będziemy dostawać od niego muzykę, raz lepszą, raz gorszą, ale na pewno zawsze będzie ciekawa i warta sprawdzenia. Choć nigdy już chyba nie zostanę jego fanem jako rapera, a na pewno nie jako filmowca (nie lubię takich artystycznych odlotów), ale nikt nie odmówi mu jednego z największych talentów producenckich lat '00.
m
"Choć nigdy już chyba nie zostanę jego fanem jako rapera, a na pewno nie jako filmowca (nie lubię takich artystycznych odlotów)" ehh, kiepskie zakończenie. dlaczego nie ? dlaczego nie fanem i dlaczego nie dla odlotów artystycznych ? to mi się właśnie w west'cie podoba, że choć ostatnio robi pop, czasami hip hop zawsze w tym wszystkim jest jakis pierwiastek artyzmu, czegoś "ambitniejszego", zawsze jest to cos co jest robione z pomysłem
Dymitr
Dlatego, bo mam inne wartości niż przesadny artyzm. Być może na starość mi się zmieni. A teraz wolę rzeczy stojące twardziej na ziemi niż przedstawiające surrealistyczne wizje jak u Kubricka. Te płomienie, cóż za niepotrzebny patos. Fanem jako rapera nie będę, bo marny z niego raper.
Masa
Może i marny raper, ale same jego bity łykają większość sceny. A co do Artyzmu West'a, może fakt faktem przesada ale ktoś musi zapychać tą lukę miedzy dzisiejszą muzyką a dziełami sztuki. Wole pooglądać od czasu do czasu baleriny na teledysku niż 5000 wixe w klubie(nie oszukujmy się West ma jako jedyny na tyle fejmu żeby w dzisiejszych czasach przebić się z tak nietypowymi rzeczami do współczesnej branży muzycznej).
m
no i co tu dużo mówić czasami dobrze jest oderwać się od wszystkiego co jest "prawdziwe", jazda na lady gage w przerwie od słuchania M.O.P jest może niezbyt przekonująca do czlowieka który tak robi, ale mój mózg zawsze miał skłonności do głupich połączeń. Więc morał taki że lady gaga rządzi Bastards ! SALUTE ! hahah
Grabarz
Nie oglądałem, ale jestem pewien że Kanye zawarł tam wiele shot outów dla Illuminati :D
kavol
trzeba sobie jasno powiedzieć że rapersko ten gość jest wackiem choć jeszcze na collage dropout lubiłem posłuchać jego produkcji... ostatnia płyta jest popem a więc kill him:D (na tym portalu)
maciejjo
mega oryginale i właśnie to świadczy o wielkości tego człowieka... czy to narcyzm? tu bym sie pokłócił, bo w takim razie narcystyczne jest pokazywanie sie w teledysku do kawałka w którym rapuje sie o sobie, to raczej naturalne... jestem pod wrażeniem, naprawde, tego co tym razem zaprezentował nam pan West, właśnie to jest sztuka
ms
Liii tam Kanye jest świetnym producentem, który chyba czuje się niedoceniony, więc robi film o tym jakim jest wielkim producentem i artystą:D
PYTANIE
czy zauważyliście że przy stole od okolo 12 minuty siedza sami czarni a podają im jedzenie i służą biali:D yo niga!
PYTANIE2
wogole wkład w to wszystko miała też polka niejaka DOMINIKA JABŁOŃSKA wymieniona na koncu
rug
illuminati operation
CzerwonaRoza
Bardzo słaby artykuł. tyle w tym temacie.
...
Komercja jak skurwysyn ...
tak to widzę
analiza spoko, ale mnie wk.urwiło to, że przy stole biali podają jedzenie czarnym jako służba w pierwszym utworze z filmu jest ten sam sampel co u Dj Wich-Much Higher, kolejne powiązanie z Czechami ogólnie Westa lubię, oczywiście za muzykę na dobrym poziomie, bo komercyjność zaczyna mnie odpychać powoli
ja
ej ale po co ta wydumana analiza jak sam kanye powiedzial o czym jest ten film. ta kobieta to venus, ktora spadla na ziemie. i ten film mial pokazac ze na swiecie nie jest rozumiane i szanowane to, co jest inne, czyli w tym wypadku venus. proste
omg
@ja buhahahah
Oksy
Kanye mówił w wywiadzie, że zabawna sprawa z tymi białymi służącymi, bo to chyba wymyślił ktoś inny, jakaś biała babka :) Coś takiego
Rogaty
Autor artykułu to niezwykle słąby dziennikarz- by nie powiedzieć prostak z dostępem do komputera. Skoro mamy tu "zbędny artyzm" to nalezy spojrzec na film nie tylko pod kątem samego Westa. Jako że główny bohater nie nazywa sie wogole Kanye :) Feniks nazywa sie Venus. Jest to planeta kobiet, jak planetą mężczyzn jest mars. Film można wiec rozpatrywac pod wieloma aspektami, zarówno jako konfrontacji twórczosci artysty z rzeczywistoscia, sztuką współczesną. Można też tutaj interpretowac postać feniksa jako roli kobiety i milosci w zyciu mężczyzny. Ona wszystko zmienia. Dzięki niej dostrzega piekno natury i otaczajacego świata. Łączy ich muzyka. Jednak owy mezalians jest zle postrzegany przez "hejterow". Baletnice w głównej scenie też nie sa przypadkowe. Przeciez balet to typowo kobiece zajęcie. Być może symbolizują inne damy w zyciu bohatera. OCZYWIŚCIE, MOŻNA POWIEDZIEĆ ŻE BREDZE. ALE PROSZĘ O ODROBINE LOGICZNEGO MYSLENIA. Jeśli miałbys wydac miliony na nakręcenie filmu, to żadna ze scen nie bylaby przypadkowa. Jest tu wiele nawiązań do wielu roznych motywow. Ja poruszylem tylko ten ktory najbardziej mnie intryguje. Wiem że nadgorliwe interpretacje to zuooo. Ale świadczą o wybitnosci artysty i uniwersalizmie jego utworow. A Kanye West chcąc nie chcąc jest jednostką wybitną. PS. Czy opinie polakow na temat rapu zachodniego( glownie USA) nie powinny zachowac sie tylko dla nich? Nasz rap jest (doslownie) 100 lat za murzynami. Więc brak nam świeżego spojrzenia.
Adrian
Tekst analizy, może nie tyle skopiowany, co mocno zapożyczony z anglojęzycznego serwisu. Pomijając już fakt, że w wielu miejscach zamierzenia Westa są mocno nadinterpretowane :-/

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>