Tede & Sir Mich "Skrrrt" - okładka płyty

Tede jak Krzysztof Ibisz - im starszy, tym młodszy. Niestety nie kupuję tego co teraz robi. Te jego nowe rzeczy brzmią jak disco polo, tyle, że bity są inne i słownictwo. O koncertach już nie wspomne bo to z rapem ma niewiele wspólnego. A ten cały Sir Mich to bardzo zarozumiały i niesympatyczny człowiek, niestety takie można odnieść wrażenie z tego co dostępne w necie. I nie tylko ja to tak odbieram, znajomi również. W dodatku te jego produkcje jakoś dupy nie urywają, jak na muzyka są poprawne. Serducha w nich nie czuć. Moje 2 złote. Bajo!

singiel tak słaby jak cała keptn

płyta zrobiona na kolanie i to słychać niestety. trzeba być NAPRAWDĘ dobrym tekściarzem żeby to się udało

jedyna płyta tedego od esende mylffon której nie kupie, juz po keptn miałem wyrzuty sumienia, że hajs straciłem na takie gówno ale przynajmniej sobie za to obiad kupił i mógł zakosztować cząstki takiego luksusu jaki ja mam na co dzień.

a czego oczekujesz, masakrowania mózgu jaki jest świat hu***? ja na przykład nie chce słuchac męczącego hh o ciężkim życiu (to mam na co dzień) a ostatnie płyty Tedego są lajtowe i tego niektórzy oczekują by się uśmiechnąć. Keptn bardzo dobra.