Tede w Poznaniu: "Tak wygląda człowiek, który zwyciężył"

kategorie: Hip-Hop/Rap, News
dodano: 2016-07-05 15:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 15)

Jedną z głównych linii konfliktu Tedego z Peją był koncert TDF'a w Poznaniu, który przez wiele lat blokował RPS. W maju warszawski raper wystąpił po latach w mieście swojego oponenta, a teraz do Sieci trafiła relacja przygotowana przez Wuwunia. Oto, co do powiedzenia miał Tede:

"Tak wygląda człowiek, który zwyciężył. Zrobiliśmy to i sprawa jest zamknięta. Jak mówił niegdyś lokalny kniaź: nigdy kurwa tu nie zagram i w Mielnie też" - wspominał TDF podczas poznańskiego koncertu.

Dla mnie to jest ważne, to jest moje życie, rap to moje życie. Przeżyłem już wszystko: upadek, powstanie, zwycięstwo. Droga zwycięstwa zaprowadziła nas właśnie tu. Jeżeli się uda, ale są ograniczenia logistyczne, to se kupię wino musujące w Żabce na Jeżycach" - kończy autor "Vanillahajs".

Tagi: 

Rapusz
Generalnie, to gówno mnie to obchodzi.
qweqsda
łaki
mce
Co ty Tede na slamsach grasz ... przyjedz do Sztokholmu
mce
i wez ta blondyne
dajpanspokoj
kurwa ten o tym zwyciestwie jak pis o smolensku...
mrp
kurwa aż tak go dupsko zapiekło że tyle lat go to cisnelo ?
Wenunn
Jaka droga zwycięstwa? :D Obiektywnie patrząc na ich konflikt to Peja wygrał ten beef, 3/4 środowiska hip-hopowego poparło Peję, a ci ci popierali Tedego bali się o tym głośno mówić, Tede nie istniał po 2009 roku przez kilka lat, był bliski nawet zakończenia kariery, bo nikt nie przychodził na jego koncerty, albo organizatorzy je odwoływali bo im się nie opłacały. Jeżeli chodzi o dissy to także lepszy okazał się Peja. Powiedzmy sobie szczerze, te dissy Tedego były słabe - postawcie się na miejscu Peji, czy poczulibyście się zaszczuci albo mieli poczucie że ktoś was niszczy takimi dissami? :D Tede zarzucał Peji, że pewnie mu powie "chuju, kurwa, pizdo itd", a sam nie pamiętał jak dissował Onara albo Nowatora :D Peja zniszczył wtedy Tedego psychicznie, może te dissy nie były jakoś genialne lirycznie, ale nie o to chodzi w dissach, Peja go po prostu zastraszył w takim stopniu, że Tede bał się pokazywać w Polsce. Oczywiście później Peja już miał na niego wyjebane, a Tede nadal żył i żyje tym beefem - czyli, że pozostał mu ślad w psychice. Tede przy każdej okazji robi jakieś uszczypliwości w kierunku Peji. Po 2009 jak został zniszczony w beefie, nie miał pomysłu na siebie i w końcu po kilku latach życia w strachu pozbierał się i zaczął robić pseudo trap i trafił do nowej generacji słuchaczy (już 3 razy młodszej od siebie, którzy w czasie dissów Tede-Peja mieli po 7,8 lat) i którzy w większości słuchają go tylko bo Sir Michu robi mu dobre bity. Te jego zwycięstwo można by było porównać do tego jakby teraz Ja Rule, któremu w 2003/2004 zakończył karierę 50 Cent i którego nikt nie chciał już słuchać przez kilka lat i stracił poważanie w środowisku hip-hopowym zaczął na koncertach teraz pierdolić że jest teraz na zwycięskiej drodze bo znów gra koncerty na które przychodzą ludzie :D
syteren
Najmądrzejszy komentarz jaki tu przeczytałem, props!
ODB RIP
Idealnie ujete, szacunek.
sivy
no kurwa, wreszcie jede normalny.
TDF
cos w tym jest, rychu zryl mu baniak, ale mimo wszystko tedas swietnie sie odkul wydajac eliminati, dopiero kolej albumy to z deka sciek budzacy niesmak. jedna rzecz jaka mi nie pasuje to to porownanie do ja rule. tdf przeskoczyl peje. ta generacja psychofanow sluchajacych tylko peji i nikogo wiecej sie konczy. mysle ze tedas trafia do wiekszej ilosci ludzi swoim shitem niz rys, a to jest jakies zwyciestwo, pomijajac juz sam fakt koncertowania na zakazanej ziemi.
Nicolas
Szkoda ,ze pejus nie slyszal mojego freestylowego dissa kilka lat temu . To grzecznie by usiadl w tramwaju .
esffafa
Tede dalej ma ból dupy hahahah ja pierdole. Kto słucha jeszcze tego wycia?
Fitwoman31
Mam 38 lat, nazywam sie Justyna trafilam na to forum przypadkowo ale chyba zostane tu na dluzej
Niewazne2018
Akurat tak się składa, że beef w 2009 & 2010 roku śledziłem bardzo aktywnie. Tede miał w przeszłości podobne zdarzenie jak Rychu z pobiciem kolesia na koncercie (z tym że on zrobił to "własnoręcznie", a Rychu wysłużył się tłumem) i choć okoliczności tych dwóch zdarzeń były diametralnie różne to rezultat był jednak taki sam. Każdemu mogą puścić nerwy, a hip hop jest muzyką ulic (Liroy w jednym z wywiadów nt. Zielonej Góry bardzo dobrze określił tę akcję - "jeśli ktoś zaczepia kogoś w sposób uliczny, niech liczy się z uliczną reakcją"). Przechodząc do meritum - jeśli sam zrobiłeś coś źle, nie masz prawa pouczać kogoś, kto popełnił podobny błąd (Tede w wywiadzie dla CGM-u z 2009 nigdy nie wspomniał o sytuacji z pobiciem gościa na freestyle'u). Druga rzecz - przecież tak naprawdę Jacek mógł zadzwonić do Rycha wtedy i zwyczajnie zapytać, jak do tego doszło po to, by poznać opinię "z drugiej strony barykady" (media zawsze narzucają pewien punkt widzenia), mieć szerszy ogląd na całe to zamieszanie i ewentualnie wtedy powiedzieć Rychowi co o tym sądzi, bez konieczności angażowania w to szerszej publiki (czytaj: internetów). I to byłoby spoko. Nie byłoby wtedy może i tego całego beefu a i Rychu pewnie też inaczej podszedłby do sprawy. Tymczasem Jacek wybrał wariant gównoburzy by też i koło siebie zrobić szum (nie oszukujmy się - promocja także i wizerunkowa, bo jest w końcu TDF'em i może kogoś moralizować) więc poznając tylko ogląd z TV na to zdarzenie wrzuca komentarz na fb który potem jest upubliczniony i dalej wiemy, jak to się potoczyło (oliwy do ognia dolewał fakt reklamowania trasy WJ hasłami "Wszystko na nasz koszt" itd.) Co do samej potyczki - z obydwóch stron padały dobre tracki, ale najbardziej merytorycznymi utworami z ich całej listy są "Czas Honoru" od TDF'a i odpowiedź Peji zatytułowana "Czas Hardcoru", w której Peja po prostu - kolokwialnie mówiąc - zjadł i wysrał Tedego. Praktycznie na każdy konkretny zarzut poznański raper ma odpowiedź dorzucając nową porcję przytyków. Nie doczekaliśmy się odpowiedzi na jakikolwiek numer z "Czarnego września" do dziś - to chyba najlepiej obrazuje, kto wygrał beef. Peja jeszcze pojechał po oponencie choćby i na późniejszej "Reedukacji" (kawałek "PS. (Phil Spector)"). Również bez odzewu. W tym roku minie 8 lat od ostatnich nagrywek w tym konflikcie który nadal trwa, ale już w sferze pozamuzycznej (wywiady & chaty z fanami). Mało tego - Peja poszedł naprzód. Może już nie muzycznie, ale życiowo. Ma kobitę, rodzinę, córkę... Tymczasem Jacek wciąż żyje przegranym beefem co jakiś czas nawiązując do tego obojętnie czy to na płytach, czy też na wideowywiadach. Muzycznie się odkuł - to fakt, ale ten konflikt już na zawsze będzie tkwił w jego psychice. Czy doczekamy się wznowienia muzycznego tego beefu? Myślę, że nie. Zgody pomiędzy raperami też nie ze względu na wyżej opisywane okoliczności. Obu stron było jednak dobrze posłuchać.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>