Ski Beatz "Wiecznie młody weteran ze Szkoły Karate" - profil artysty

Niełatwy jest żywot producenta. Możesz mieć na koncie tuziny klasyków i dyskografię, o której 95% zajmujących się tym fachem może tylko pomarzyć, a i tak często przeciętny rapowy zjadacz chleba na dźwięk Twojej ksywki bez wahania sypnie wymownym „Kto?!”. Znakomitym przykładem takiego zjawiska jest pochodzący z Greensboro w Północnej Karolinie DJ Ski, znany też jako Ski Beatz. Sympatyczny, skromny muzyk nigdy nie pchał się na pierwszy plan, nie wbijał do klipów ubrany w odblaskowy, jaskrawy garniak, ani nie doprawiał produkowanych przez siebie tracków rozmaitymi wariacjami frazy „Ski on the beat!”.

Od samego początku dostarczał po prostu najlepsze podkłady dla pierwszej klasy nowojorskich MC’s, tworząc podwaliny studyjnego debiutu Jay-Z „Reasonable Doubt”, produkując cały album Camp Lo „Uptown Saturday Night”, a po piętnastu latach szokując świat innowacyjnym i ultra świeżym „Pilot Talk” z wlatującym do gry Curren$ym. Zanim jednak David Willis wkręcił się w ogóle w produkcję, samplery i odkopywanie zakurzonych płyt winylowych

Zaczynał jako raper pod ksywą MC Will-Ski. W późnych latach 80. współtworzył jedną z pierwszych grup hip-hopowych w rejonie Północnej Karoliny, The Bizzie Boyz. Wspólnie Ski, Mixmasta D, Fanatic oraz tancerze Move & Groove wydali nawet w 1990 roku pełen album „Droppin It” nakładem Yo! Records. Pod spodem jeden z numerów z płyty, „For Those Who Slept”, w którym MC Will-Ski na energicznym, funkującym bicie prezentuje bardzo gładkie, luźne flow.

Pragnący jednak rozwijać się nasz bohater w początku lat 90. postanowił szukać swoich szans gdzie indziej i przeprowadził się do mekki aspirujących do wielkiej kariery muzyków, Miata, Które Nigdy Nie Śpi, Wielkiego Jabłka – tak, Nowego Jorku. Tam wspólnie z producentem Suave Loverem młody MC stworzył grupę Original Flavor i dostał się pod menedżerskie skrzydła początkującego Damona Dasha – przyszłego współtwórcy imperium Roc-A-Fella. W 1992 r. wydali pierwszy album „This Is How It Is”, po czym Suade Lovera zastąpili T-Strong i DJ Chubby Chubb, a w ślad za tym poszedł kolejny krążek „Beyond Flavor”. Na wyprodukowanym w całości przez Ski, wydanym w 1994 r. nakładem Atlantic Records LP, znalazł się pierwszy hit zespołu „Can I Get Open”, w którym gościnnie wystąpił w tamtym czasie zupełnie nieznany, niemający nawet żadnego kontraktu nagraniowego nołnejm, niejaki Jay-Z. Hey y’all, can I get open? You know it!

Wykręcony, imprezowy banger ukazujący coraz śmielsze zabawy formą I flow Ski, no i oczywiście łamiącą język, maszynową nawijkę Shawna Cartera, dotarł nawet do 46. miejsca na liście singli Billboardu, ale nie uchroniło to już i tak mocno przebudowanej grupy Original Flavor od rozpadu. Nie ma jednak tego złego… Koniec Oryginalnego Smaku oznaczał nowy początek dla ambitnego młodziaka, który postanowił zawiesić mikrofon i w pełni poświęcić się produkcji, zakładając firmę Roc-A-Blok Productions. Ciągle utrzymywał jednak dobry kontakt z menedżerem Damonem Dashem, więc gdy przyszła pora na debiutancki singiel Jay-Z „In My Lifetime”, zaszczyt wyprodukowania kawałka przypadł właśnie jemu.

Wydany w lipcu 1995 roku jako singiel z B-Side „Can I Get Wid Dat”, playerski hymn „In My Lifetime” doczekał się nakręconego na Wyspach Dziewiczych teledysku, przedstawiającego hajlajfowe ambicje i swoiste „street dreams” Jiggi. Zanim wydany nakładem Payday Records singiel trafił na półki, oryginalną wersję kawałka, nagraną w 1993 r., Jay i Dame sprzedawali jeszcze natomiast prosto z bagażnika samochodu. Od 1995 r. wszystko zaczęło jednak już nabierać tempa, a surowy, pomagający połączyć brud i surowość blokowisk Marcy Projects z milionerskimi ambicjami gospodarza podkład Ski w dużym stopniu się do tego przyczynił. W następnych miesiącach S. Carter poczuł na własnej skórze łapy wielkiego przemysłu muzycznego i popadając w konflikt z wytwórnią na tle tantiemów i zysków ze sprzedaży singla, a także popadając w coarz większą frustrację ze względu na brak zainteresowania kolejnych wytwórni jego albumem „Reasonable Doubt”, postanowił założyć własną wytwórnię.

Odważny, nowatorski jak na tamten czas krok poskutkował powstaniem Roc-A-Fella Records jako labelu, który miał wprowadzić twórczość brooklyńskiego MC na rynek. W pracach nad albumem czynny udział brał oczywiście i Ski, który finalnie wyprodukował aż cztery kawałki na „Reasonable Doubt”, spośród których dwa – „Dead Presidents II” i „Feelin’ It”, wyróżnione zostały teledyskami. Pierwszy z nich, „Dead Presidents”, w pierwotnej wersji zawierający inny tekst na zwrotkach, światło dzienne ujrzał jeszcze w lutym 1996 r., sprzedając ponad pół miliona kopii i pokrywając się złotem. Na finalnym krążku znalazła się jednak wersja z zupełnie nowymi zwrotkami, natomiast tym samym, samplującym Nasa refrenem oraz klimatycznym, opartym na klawiszach Lonniego Listona Smitha z „Garden of Peace” podkładem autorstwa Ski.

Niekryjący zamiłowania do jazzu producent konsekwentnie szedł tą drogą, dostarczając Jayowi podkłady idealnie pod jego uliczne opowieści - wśród nich dające pierwszy posmak bardziej wyluzowanego, lżejszego brzmienia, oparte na samplu z pianisty Ahmada Jamala „Feelin’ It”. Oprócz tych dwóch tracków na debiutanckim LP Jaya z czerwca 1996 r. znalazły się też wyprodukowane przez Ski numery „Politics As Usual” i „22 Two’s”.

W międzyczasie, pomiędzy “In My Lifetime” oraz “Dead Presidents”, Ski zdążył też zapisać się na stałe na kartach rapowej historii bitem na innym klasycznym debiucie – „Doe Or Die” AZ z października 1995 roku, tym samym zgarniając pierwszą złotą płytę w swoim dorobku.

Mając już spokojną głowę po premierze debiutu Jaya Ski mógł natomiast wrócić do projektu, który musiał czasowo zawiesić kosztem podkładów dla prawej ręki i biznesowego partnera Dame’a Dasha. Mowa o albumie pochodzącego z Bronxu duetu Camp Lo. Wyprodukowane w całości przez niego, promowane pamiętnym, hitowym singlem „Luchini (AKA This Is It)” wydawnictwo „Uptown Saturday Night” trafiło na półki sklepowe w styczniu 1997 roku, na stałe umieszczając dysponujący własnym slangiem, stylowy duet w składzie Geechi Suede i Sonny Cheeba w świadomości fanów nowojorskiego hip-hopu. Ba, przypominamy, co działo się w Warszawie raptem 3 lata temu, gdy Panowie z Camp Lo zagrali ten numer w Cafe Kulturalnej. This is it, what!

Płynący na fali Ski w tym samym roku dostarczył jeszcze dwa bity na drugi, już wyraźnie dużo bardziej celujący w sprzedaż i zaistnienie w głównym nurcie hip-hopu album Jay-Z „In My Lifetime vol. 1”. Po raz kolejny też numer na jego bicie doczekał się klipu – mowa o wkraczającym brzmieniowo już w nową erę, niezwykle świeżym „Who You Wit II”. Drugim trackiem było mocarne, uliczne „Streets Is Watching”, które zainspirowało nakręcony w 1998 r. przez Jaya i ekipę muzyczny film o tym samym tytule.

Z rokiem 1998 r. przyszły jednak poważne zmiany, po części zapowiedziane pojawieniem się na “In My Lifetime vol. 1” takich postaci jak Mariah Carey czy Puff Daddy. Idący po hajs, a nie po drobne Jigga coraz bardziej zaczął bowiem odbiegać od ulicznego, klasycznego brzmienia ze swojego debiutu na rzecz bardziej nowoczesnego, podpadającego w dużej mierze pod narzucone przez Bad Boy Records brzmienia. W rezultacie wszyscy producenci (z wyjątkiem DJ’a Premiera), stanowiący trzon pierwszych dwóch albumów, czyli Ski i DJ Clark Kent, poszli w odstawkę...

Nasz bohater robił jednak dalej swoje, współpracując ściśle z ekipą Sporty Thievz, jak i dostarczając w 1998 r. kapitalny bit pod niesamowity posse cut „John Blaze” z płyty Fat Joe, w którym obok siebie wystąpili Big Pun, Jadakiss, Nas i Raekwon. Za numerem tym poszło jednak niestety niespodziewane, stopniowe spowolnienie kariery Ski, który niedługo później ponownie przeniósł się do Karoliny Północnej, powracając dopiero w roku 2000 podkładem do numeru Nature’a „The Ultimate High” z gościnnym udziałem Nasa.

W 2001 roku na płycie Jaya “Jay-Z: Unplugged” znalazł się oczekiwany przez fanów, swoisty reunion obu artystów – kawałek „People Talking”, zamykający jednak jedynie całość jako bonus track. DJ Ski skupił się zatem na współpracy z nadającymi na tych samych falach, lojalnymi Camp Lo, produkjąc ich krążki „Let’s Do It Again” z 2002 r. (singlowy klip „Glow”) oraz „Black Hollywood” z 2007 r., a także „Another Heits” z 2009 roku. W międzyczasie podrzucał natomiast bity takim artystom jak Proof (R.I.P.), Pacewon czy Angie Martinez. Jak się jednak niedługo okazało, była to jedynie cisza przed burzą

Kiedy już wydawało się, że najlepsze lata Ski ma za sobą, pojawił się Curren$y – dysponujący leniwym, zjaranym flow MC z Nowego Orleanu, współpraca z którym tchnęła drugie życie w karierę naszego naszego bohatera i pomogła mu zredefiniować swój styl. Co więcej, to właśnie Ski położył podwaliny pod brzmienie pierwszego kapitana Jet Life, w ogromnym stopniu przyczyniając się do tak błyskawicznego rozwoju jego kariery. Na nagranym przez nich w duecie, wyjątkowo świeżym i rozpływającym się aż od nadmiaru chillu „Pilot Talk” z 2010 r. pojawili się tak znamienici goście jak Snoop Dogg, Mos Def, Devin The Dude czy Big K.R.I.T., a pochodzący z Greensboro producent otworzył tym samym zupełnie nowy rozdział w karierze i zaliczył pewnego rodzaju „świeży start”.

Zaledwie dwa miesiące po premierze “Pilot Talk” do sklepów trafił natomiast długo oczekiwany, pierwszy solowy, producencki album Ski Beatza – wydane nakładem legendarnego Def Jam „24 Hour Karate School”. Oparty w dużej mierze na sprawdzonych, zaufanych współpracownikach takich jak Curren$y, Camp Lo, Tabi Bonney czy Stalley krążek zawierał jednak też gości takich jak Wiz Khalifa, Joell Ortiz i Ras Kass. Ukazały się również dwa single promujące płytę, nagrane w duecie z Mos Defem – „Cream of The Planet” i „Taxi”. Do obu nakręcono też teledyski, ale z niewiadomych przyczyn na finalnej wersji „24 Hour Karate School” znalazły się same instrumentale. Oba tracki należą jednak do jednych z najmocniejszych, jakie Mos/Yasiin nagrał w ostatnich latach.

Jakby tego było mało, za dwa miesiące do sklepów trafił trzeci projekt Ski w 2010 roku – sequel “Pilot Talk” z mającym szaleńcze tempo nagrywek Curren$ym, a w następnych latach mający niesamowitą wenę i pobudzony przez przyjaciela z Nowego Orleanu Ski poszedł w jego ślady, produkując w samym 2011 r. całe albumy takich artystów jak Dynasty Electric, Tabi Bonney, Locksmith czy MURS. Warto zwłaszcza zapoznać się z tym ostatnim autorstwa kalifornijskiego weterana „Love and Rockets vol. 1: The Transformation”, promowanym takimi klipami jak ten poniżej:

Idąc za ciosem, w 2012 r. Ski puścił sequel „24-godzinnej Szkoły Karate”, czyli „24 Hour Karate School Presents Twilight”. Tracklista w dużej mierze przypominała jedynkę, gdyż wielu gości powtórzyło się, nowością był m.in. Mac Miller w futurystycznym, funkującym numerze „Time Goes”.

W ciągu następnych kilku lat Ski zwolnił już trochę to niesamowite tempo, ale wciąż działał dosyć aktywnie a fani chyba nie zdążyli się stęsknić - pojawił się m.in. w słynnym cyklu „Rhythm Roulette”, gdzie prezentował swoje producenckie skilsy i techniki, wyprodukował połowę „Pilot Talk III” dla Curren$y’ego, jak i kapitalne „Sensei On The Block” z Mos Defem/Yasiin Beyem w zeszłym roku (które wywołało małą kontrowersję, gdyż Bey nie zgodził się na użycie jego starej ksywy Mos Def… ale całość została załagodzona przez obu artystów), a także znów połączył siły z Camp Lo, produkując ich wspaniały zeszłoroczny album "Ragtime Hightimes" - po raz kolejny udowadniając, że pomysłów mu nie brak, eksperymenty mu nie straszne, a przewidywalność to z pewnością nie jedna z cech, którymi można by go określić.

Obecnie Sensei z Północnej Karoliny pracuje nad trzecią częścią "24 Hour Karate School" oraz koncertujepo świecie jako DJ koncertowy Mobb Deep. i Dzięki temu zawitał m.in. na zeszłoroczny Hip Hop Kemp, jak i w tym roku do Warszawy, a nam udało się usiąść z nim przed kamerą i przeprowadzić konkretny, 15-minutowy wywiad. Rezultaty już w najbliższą niedzielę. Póki co sprawdzajcie jak wygląda proces twórczy rzuconego na głęboką wodę i muszącego wybrać 3 winyle w ciemno Ski oraz nadrabiajcie powyższe perełki (a jest co nadrabiać). Miłego!

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>