Beastie Boys "Licensed to Ill" (Klasyk Na Weekend)

recenzja
dodano: 2015-03-22 16:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 3)

""Please Hammer Don't Hurt 'Em". "All Eyez on Me" 2Paka, jak również jego Greatest Hits. "Life After Death", "Marshall Mathers LP", "The Eminem Show", "Speakerboxxx/The Love Below"... Oto króciutka lista rapowych albumów, którym udało się osiągnąć prestiżowy status diamentowej płyty. Z dumą ogłaszam, że do tej listy możemy od tego tygodnia dopisać nową pozycję. Legendarne "Licensed to Ill" szalonego niestety-już-tylko-duetu Beastie Boys (R.I.P. MCA), klasyczny melanż imprezowego rapu z punkrockową zadziornością - po 29 latach od premiery sprzedało ponad 10 milionów kopii... Co Wy na to, abyśmy z tej okazji zagrali to jeszcze raz? It's time to get ill! 

LET ME CLEAR MY THROAT.... OK, w porządku... Beastie Boys, czyli trio Ad-Rock, MCA i Mike D(iamond) to ciekawy przypadek zespołu, który (niemal?) całkowicie zmienił swój styl - chłopaki początkowo grali hardcore punka, ba, mieli nawet w składzie kobietę - uroczą Kate Schellenbach, która, jak to się mówi, nieźle dawała po garach. W 1982, gdy do kapeli dołączył Ad-Rock, zespół postanowił spróbować czegoś nowego i nagrał eksperymentalny rapowy track "Cooky Puss", bazujący na... tzw. prank callu do firmy Carvel Ice Cream. Wykręcony, schizoidalny utwór szybko stał się hitem nowojorskich klubów... Grupa zaczęła przeto coraz częściej w swych setach wykorzystywać elementy rapu, wynajęła także DJ'a - niejakiego Ricka Rubina. Tego pana przestawiać nie trzeba, prawda? W 1983 roku Rick w swym akademiku (!) założył label Def Jam Recordings i zaproponował Beastie Boysom (niestety już bez Kate) kontrakt. Reszta jest już historią...

"Licensed to Ill" (co ciekawe, oryginalny tytuł albumu brzmiał odpowiednio "punkrockowo" - "Don't Be a Faggot"... Columbia Records nie zgodziła się jednak na dystrybucję krążka o takiej nazwie) ukazał się w listopadzie 1986 r. - i z miejsca stał się hitem, osiągając status platyny w zaledwie dwa miesiące. Szczerze mówiąc, nie dziwię się wcale - tego albumu po prostu nie da się nie lubić. Energia i tzw. fun dosłownie kipi z każdego tracku na "Licensed to Ill". Największa w tym zasługa gospodarzy - trzech wesołków, stylizujących się na ziomali, dla których jedynym mottem i celem życiowym jest Party hard. Conscious rap? Co? Zbastuj, ziom, nie słyszę cię, Brass Monkey (...that funky monkey!) szumi mi w uszach, poza tym - widziałeś, jakie laski tam stoją przy barze?! 

Oszczędne, proste beaty, oparte na ciężkich drumsach i clapach, mogą brzmieć dziś rachitycznie i staroświecko, szczególnie w dobie samplowanych i genialnie zaaranżowanych arcydzieł w rodzaju "MBDTF" czy "Tetsuo & Youth"... Jednak nawet dziś bujają aż miło. Od "Rhymin' and Stealin'" (doceniam Rubinową zabawę samplami - usłyszeć tu możemy klasyczne rockowe songi, m.in. 'When the Levee Breaks" Zeppelinów, "Sweet Leaf" Black Sabbath - plus przezabawne nawiązanie do "I Fought the Law" The Clash), poprzez świetny riff "She's Crafty", znów zapożyczony od Ledów, oszczędne "Paul Revere" (swoją drogą, przekomiczna historia spotkania trzech panów - posłuchajcie, koniecznie), żartobliwe, acz zaraźliwe wręcz "Girls", atakujące cudaczną trąbką "Brass Monkey" - beaty świetnie pasują do wykręconych nawijek trzech rozentuzjazmowanych gospodarzy.

Poza tym... "No Sleep Til Brooklyn" RZĄDZI i nie chę słyszeć ani słowa sprzeciwu. To dla mnie track niedotykalny, perfekcyjny mariaż rapu i rocka, jak już niegdyś pisałem - nieodzowny składnik każdej grubej balangi. Zniewalający refren, dowcipne zwrotki, kpiące z hedonistycznego stylu życia rockowych gwiazd, i, co najważniejsze - sam Kerry King ze Slayera na gitarach. Wariacka solówka KFK pod koniec kawałka to dla mnie - oprócz refrenu, rzecz jasna - najlepszy moment całego krążka. Tuż za nim plasuje się klasyczny hicior "Fight for You Right (to Party)", zabawna satyra na "imprezowe hymny" (Man, living at home is such a drag/Now your Mom threw away your best porno mag! YOU GOT TO FIGHT FOR YOUR RIGHT TO PARTY! - klasyk).

"Licensed to Ill" może nie brzmi już tak świeżo, nie powala na kolana pomysłowością, wymyślnymi metaforami czy technicznymi fajerwerkami - jednak to wciąż świetna pozycja, pełna humoru i niesamowitej energii, pozycja obowiązkowa dla każdego fana gatunku. Klasyk? Bez dwóch zdań. Jak to określił magazyn "Rolling Stone" - "trzech idiotów stworzyło arcydzieło"... Gratuluję diamentowej płyty, chłopaki, i dzięki wielkie za sporo dobrej zabawy. MCA - dzięki, staruszku, szkoda, że Cię już nie ma z nami...

                                                     

The Beastie Boys - (You Gotta) Fight For Your Right (To Party)

                                                     

The Beastie Boys - No Sleep Till Brooklyn

 

Tagi: 

.
"2Paka" ^^
Zzajawkowicz
Ładnie napisane, props
Radioactive
Maciek według mnie jesteś najlepszym recenzentem na tej stronie. Najbardziej podobają mi się opisy beatów, w innych recenzjach podkłady są opisywane z grubsza, a u Ciebie szczegółowo. Tak trzymać

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>