Spike Lee's Joint #1: Crooklyn

recenzja
dodano: 2013-03-04 18:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 5)

Nasz nietypowy tydzień ze Spikiem Lee trzeba rozpocząć z impetem, a "Crooklyn" to dzieło bardzo dobre na początek drogi z wybitnym reżyserem i scenarzystą. I aktorem. W filmie z 1994 roku Spike gra rolę nałogowego wąchacza kleju, który okrada niewinne dzieci z pieniędzy, ale żeby było jasne - "Crooklyn" nie jest o patologicznej stronie Brooklynu. To obraz, który w uniwersalny sposób przemówi do pamięci dzieciństwa każdego widza, ale jednocześnie ukazuje specyfikę ukochanej dzielnicy reżysera.

Im bliżej jesteśmy końca, tym sytuacja robi się dużo bardziej poważna, ale pierwsza połowa filmu to też znakomita rozrywka. Druga część zadba o to, żebyście film zapamiętali na długo i wynieśli z jego oglądania pewne wartości. Duże słowo, ale w tym wypadku opisuje faktycznie dużą rzecz jaką jest rodzinna więź. Jako portal muzyczny nie odmówimy sobie również przyjrzenia się bardzo istotnej, jak to zwykle u Spike'a bywa ścieżce dźwiękowej i jej znaczeniu dla odbioru filmu.

O filmie...

Coś w tym jest, a będziemy do tego w tym tygodniu wracać często, że aktorzy u Spike'a Lee często grają najlepsze role w życiu. Kiedy spojarzałem na niezwykle bogatą filmografę Alfre Woodard, odtworczyni matki rodziny wokół której toczy się akcja filmu, mógłbym się jeszcze zastanawiać, ale Delroya Lindo odtwórcy roli Woody'ego - ojca rodziny, widziałem tylko i wyłącznie w gorszych kreacjach. Więcej - kiedy pierwszy raz oglądałem "Crooklyn" byłem w szoku jak znakomicie wybrnął z nietypowej dla siebie, wymagającej dużych umiejętności aktorskich roli.

Magia Spike'a Lee działa jednak przede wszystkim w bardzo przemawiającej do estetyki fanów nowojorskiego klimatu atmosferze. Kłótnia z rodzicami o możliwość oglądania meczu Knicksów, harmider domu pełnego dzieci, szczeniackie zabawy z czasów, kiedy gry komputerowe nie były popularne... Wszystko oczywiście nakręcone w przepiękny sposób ukazujący dom na Brooklynie. Zrobiono to tak żywo, tak rzeczywiście i wiarygodnie, że oglądając ma się poczucie obecności w całej akcji, w film się wsiąka, związuje z bohaterami i nietrudno o empatię pomimo różnić kulturowych.

Tak jak napisałem wcześniej "Crooklyn" jest w moich oczach przede wszystkim filmem o dzieciństwie. Relacje z rodzeństwem, sposoby spędzania czasu, głupie odzywki i zachowania - wszystko oddano tutaj perfekcyjnie. Największe wrażenie robi jednak to jak z trwaniem filmu ukazują się wszystkie strony dzieciństwa. Nie tylko te przyjemne. To wszystko widzimy zarówno z perspektywy dzieciaków, jak i ich rodziców, którym nie brakuje kłopotów i konfliktów. Nie chcę zdradzać szczegółów fabuły... Po prostu obejrzyjcie to i poczujcie jak działają "jointy" Spike'a Lee.

O soundtracku...

Jak w większości przypadków, tak i tutaj soundtrack filmu jest dziełem sztuki. W tym wypadku Spike ukazał swój talent do tworzenia genialnych kompilacji. Duża część numerów z OST jest dużo starsza niż sam film. Większość z was będzie kojarzyć ten film z Crooklyn Dodgers i ponadczasowym klasykiem hip-hopu jak tytułowy singiel, znajdziecie go pod tekstem, bo jak pewnie wam wiadomo, każda godzina jest dobra, żeby posłuchać tego kawałka. Reszta jednak z hip-hopem ma niewiele wspólnego. I dobrze, bo tu nie pasowałoby to do wizji całości, tutaj potrzebne były takie cudeńka jak "O-o-h Child" zespołu Five Stairsteps, ultraklasyczny "Pusherman" Curtisa Mayfielda czy znane każdemu "ABC" Jacksons 5.

Jeśli ktoś jest kompletnie zielony w black music, poznawanie jej ze Spikiem może być idealnym wstępem. "Crooklyn OST" to pełnoprawna płyta, doskonale zbudowana, a do tego ściśle związana z filmem i stawiająca poszczególne sceny przed oczami. Ja nie wyobrażam sobie tego mistrzowskiego intro ukazującego pomysłowość zabaw dzieciaków spędzających czas na podwórku bez "People Make The World Go Round" Marca Dorseya. Pierwsza scena w której w roli aktora pojawia się nasz Artysta Tygodnia bez "Pushermana" byłaby zupełnie czymś innym. Scena w której Troy jest w sklepie, a niecodzienna para tańczy przy "Never Go Back To Georgia"... So classic.

Krótko i zwięźle na koniec - soundtrack filmu "Crooklyn" to fantastyczny wybór z klasyki, porcja muzyki poszerzającej spojrzenie. Każdy znajdzie tutaj swoich faworytów, a uwierzcie, że jest z czego wybierać. Pod spodem kilka pojedynczych perełek, które powinny skłonić was do zapoznania się. Z filmem również.

 

hapal
yeah.nie zawiodłem się
Anonim
świetna akcja
jnbdjdbc
O kurwa wreszcie znalazłem tę nutę, która leciała w dokumencie o marihuanie. Pytałem ludzi, ale nikt nie odpisał. Dzięki wielkie

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>