PeeRZet "Z Miłości Do Gry" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2012-11-25 18:00 przez: Krystian Krupiński (komentarze: 12)

Klątwa Aptaun? Nie chcę już o tym słyszeć. W ogóle wykreślcie słowo „klątwa” ze słowników. Dlaczego? Bo to się dosłownie w głowie nie mieści, że taka wytwórnia, zrzeszająca tak fantastycznych artystów i o tak ogromnym potencjale… z każdą kolejną próbą nie daje rady go w pełni wykorzystać! Niezależnie od tego, jak przyjemne by nie były „Dalekie Zbliżenia”, ile tak naprawdę „LOT 2011” zyskał na czasie, czy jak mocna w zamyśle i treści by nie była „Pasja” (bo i przecież nie każdemu styl Pyska przypada do gustu) – wciąż odczuwa się to pieprzone wrażenie, że to jeszcze nie jest TO. Do tej wyliczanki spokojnie możemy doliczyć „Z Miłości Do Gry”.

Ale zaraz zaraz, jedną chwileczkę: czy nie jesteśmy aby zbyt surowi? Czy nie powinniśmy na to trzęsienie ziemi poczekać troszkę cierpliwiej? Może by tak spróbować zaufać członkom gwardii Pyskatego, ewentualnie po prostu dać sobie spokój z wygórowanymi oczekiwaniami? Bo wreszcie, czy Przemysław ze Stalowej Woli jest typem gracza, który by kiedykolwiek odstawił kichę?

Kiedy tylko usłyszałem singlową „Fatamorganę” pomyślałem sobie: „oho! zaczęło się”. Każdy raper wstępując w szeregi wytwórni na "A" daje się w moment przekabacić. Podziemna bezczelność, bezkompromisowość, czasami nawet bitewny charakter – eee tam! Po raz kolejny zapomnijcie o tym! Czas na pozytywny przekaz. Akurat w przypadku Przemka „złagodnienie” następujące wraz wejściem na legal mogło niepokoić najmocniej, ale ostatecznie… nie jest to aż tak duży szok, jaki u niektórych wzbudził drugi legal Te-Trisa. Na „ZMDG” znajdzie się i trochę braggadocio, i jakiś imprezowy numer, ale przede wszystkim – jakżeby inaczej – wciąż mamy tu do czynienia z tym chorobliwym, przemkowym przywiązaniem do formy. Pod tym względem raper postawił kolejny krok w kierunku osiągnięcia absolutnej technicznej perfekcji. Może to i zabija czasem tę płynność, spontaniczność w nawijce, jednak rozpisując zwrotki na kartkę nie tylko zrzeszeni w fanclubach podwójnych i potrójnych rymów będą pod wrażeniem, to mogę zagwarantować. Zwłaszcza że sensu i treści płyta ani na moment nie traci.

No bo czy afirmacja życia jest czymś, za co mielibyśmy artystę potępiać? Czy teksty manifestujące koniec z bezsensownym chlaniem (choć z samym chlaniem już nie), wzięcie życia w swoje ręce i radość z codzienności miałyby być czymś tak strasznym? Czy polski słuchacz karmi się tylko smęceniem i tanim efekciarstwem? Otóż potrzeba też czasem trochę ładnych, pozytywnych treści, a to zapewniają takie numery, jak „Dżus”, wspomniana „Fatamorgana”, czy „Dzień z mojego życia”. Całkiem nieźle wypada „Buc” – fajny, zabawny storytelling, udanie próbujący też być numerem… uniwersalnym. Ktoś by w końcu zapytał: „co z tymi panczami?” Jasne, mamy parę mocnych, choć zdarzają się też i suchary. Nie w nich tkwi sens życia rapera i dobrze, że nawet taki PeeRZet jest tego świadom. Bo jako że to album nagrany z miłości do gry (choć paru graczom obowiązkowo dostać się musiało), to chyba właśnie ta pasja, chęć brania i dawania z gry wszystkiego co najlepsze, okazuje się największym atutem Przemka. Do wykształcanej sukcesywnie grupy docelowej Aptaunu, jak i do starych fanów rapera nowa płyta powinna trafić, nawet mimo pojawiającej się czasem wątpliwości, czy aby tekst: „zbiór banalnych prawd na suchych podwójnych” nie bywał tu przypadkiem autodissem.

Bity na „ZMDG” są porządne, bujają jak trzeba i w klasycznej stylistyce sprawdzają się, choć po pierwszym singlu i występie na „Prosto Przed Siebie” Miuosha można było więcej oczekiwać od TMK – czołowego producenta projektu. Jego bity, choć dobre, w pewnym momencie zaczynają odrobinę nużyć swoim topornym schematyzmem, przez co legalny debiut Przemysława muzycznie niczym nie zaskakuje, nie jest rzeczą spektakularną. Ot, solidne, samplowe rzemieślnictwo. Gorzej się dzieje, kiedy producent bierze się za klawisze i zaprzepaszcza pomysł na czołowy koncertowy banger ekipy Hipocentrum (i już tak nie szkodzi brak zwrotki Oxona) – wtedy wolimy, żeby lepiej wrócił do sampli. Momenty odświeżenia zapewnia Donatan, najlepiej zaś (w stylistyce TMK) wypadają dwa podkłady od Tyno. O rapowych gościach ciężko powiedzieć coś więcej poza tym, że… są. Zwłaszcza VNM przemyka jakoś tak niezauważenie, kiedy przecież zdążyliśmy się już przyzwyczaić do jego wysokiej formy na gościnkach.

„To powstało z miłości do gry, jak każdy klasyk.” Nie wątpię, lecz „Z Miłości Do Gry” klasykiem raczej nie będzie, mimo że w wielu aspektach znajduje swoją siłę. No ale podobno „zasada cierpliwości” się opłaca. Póki co czwórka.

eS
Też mi się wydaje że ZMDG nie jest jakimś przełomem, ot solidny, dobry album do kilkukrotnego przesłuchania. Przemka na pewno stać na klasyk bo graczem jest wysoce nieprzeciętnym.
:(
Szczerze spodziewałem się czegoś bardziej innowacyjnego bo z miłości do gry strasznie zlewa mi się z Hipocentrum czyli pancz,(3-4 zdania) pancz i tak w kółko + melanżowe kawałki na litośc boską ,żeby to chociaż było lepsze od hipocentrum ,a wcale nie jest zawiodłem się ,a szkoda bo Peerzet to kozacki gracz pozdro!
Miś go go
"Jego bity, choć dobre, w pewnym momencie zaczynają odrobinę nużyć swoim topornym schematyzmem, przez co legalny debiut Przemysława muzycznie niczym nie zaskakuje, nie jest rzeczą spektakularną. " Trafione w sedno. Muzycznie płyta jest naprawdę nudna przy kolejnych odsłuchach, jedynie Donatan dał rade wg mojej oceny, Alibi mistrzostwo. O ile te samplowane bity od TMK na Prosto przed siebie były czymś mega, to tutaj jest po prostu poprawnie, nic więcej :C napewno płyta godna zakupu ;]
G's
klimat zupełnie inny od hipocentrum, mniej wciągający. Zgadzam się, że technicznie jest bardzo dobry, ale flow strasznie monotonne i przynudza. nawet jak są jakieś dobre linijki to nudza sie szybko przez takie samo ich wymówienie. Myślę że powinien dać tą płytę w wersji acapella producentom do remixów.
zmdg
jarajcie sie dalej sloniem i pezetem,,
Tokyo
Ja tam się jaram "Pysk w Pysk" :D Witam w rzeźni :P
QWERT731
peerzet, którego słuchałem w sumie od mixtapu z rasem znudził mi się tak gdzieś w połowie hipocentrum i obecnie brzmi jakby przez ten czas nagrywał taki sam w zasadzie numer tylko na innych bitach, nic ciekawego w tekstach nie wnosi.
FAN OD DAWNA
Tak, ja tez liczylem na wiecej, mimo ze doceniam prace, lubie go za stylowe, ale to jeszcze nie to. lecz przekonalem sie do kilku kawalkow. na pewno plytka lepsza od wg mnie bardzo slabych 2ch mixtejpow. pozdrawiam przemek, zawsze sprawdzam nowe zeczy do Ciebie.
killyou
Wydaje mi się, że dlatego Małpa nie wydał jeszcze swojej płyty z Jinxem. 'Kilka numerów o czymś' było porządnie dopracowane, Łukasz mógł być spokojny efektów swojej pracy nawet z pewnej perspektywy czasu. Aktualnie wydaje mi się, że coś tam już mają, ale nie są z tego zadowoleni i tego nie wypuszczają, coś jak Dr Dre swojego Detoxu. Wyjątek potwierdzający regułę klątwy.
Jeeah
^ mądrze mówi, pewnie raper.
QWERT731
@killyou małpa nie wydaje płyty z jinxem tylko i wyłącznie z powodów zdrowotnych
TeBeTeeK
Moja krótka recenzja: płytka bardzo dobra, bity robią swoje (szczególnie w tytułowym kawałku "ZMdG". Goście ... V dość dobrze, Pysk na swoim wysokim poziomie, Te-Tris też, Kojot prawidłowo. Sam PeeRZet wypadł zajebiście ;) 4+/5

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>