Bisz "Wilk Chodnikowy" - przedpremierowa recenzja nr 2

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2012-09-18 19:00 przez: Krystian Krupiński (komentarze: 12)

Bisz z łatwością wznosi się na poziom niedostępny jeszcze dla 99% polskich raperów. Tym łatwiej jest mu czasami obniżać loty. Nasuwa się pytanie – czy to dlatego, że już mu wolno?

Jedno jest pewne – do całkowitej perfekcji jeszcze odrobinę brakuje. Niektórym mogło sprawiać niezłą frajdę wyławianie błędów gramatycznych z tekstów zawartych na poprzednich projektach tego utalentowanego bydgoskiego artysty – tak i tym razem zdarzy się czasem wyskoczyć „z torta”, czy też palić „szlug” – choć tu akurat mogę zrozumieć naginanie języka na potrzebę rymu. Pozostało również to, czego raper chyba już nie wyeliminuje (albo zwyczajnie NIE CHCE wyeliminować), czyli nadmierna, niepotrzebna wulgarność. Doszło za to nowe – patetyczne, powtarzane kwestie-przejścia między zwrotkami nie wychodzą najlepiej, podobnie zresztą jak przepuszczanie głosu przez filtry – błagam, nie rób tego więcej!

Okej, zacząłem może i kontrowersyjnie, od słabych stron, bo w całym produkcie są one tak naprawdę jak orzechy arachidowe – w śladowych ilościach. Dajmy więc sobie spokój z zabawami w sadystów językowych (miejscowej grafomanii też bym się nie czepiał, choć takie „szukanie koryta, w którym osiądzie flow”, czy tekst w „Zawleczki, nakrętki, kapsle” sprawia, że się czasem waham) – nie ma przesady w tym, że ta płyta zachwyca. Melancholijny egzystencjalizm Bisza wciąga w swój świat i nie zamierza z niego wypuścić. Począwszy od bardzo udanie poprowadzonej „wilczej” metafory, rozpoczynającej album jako sugerowany motyw przewodni, a dalej nienachalnie, gdzieniegdzie tylko przypominanej, przez niebanalne nawiązania i inspiracje (grozy dosłownie wyjętej ze Stephena Kinga w trzyipółminutowym „Carrie” wystarczyłoby na całe nowe WSRH), numery konceptualne, jak „Role Playing Life” czy „Wnyki” (rozmowa ze swoim przyszłym, nienarodzonym dzieckiem – ciary gwarantowane), aż po rzecz, za której spopularyzowanie w Polsce Biszu już teraz może być wpisany w encyklopedię hip-hopu. Dla niektórych często naciągane, dla innych (głównie tych z kalkulatorem pod pachą) będące nowym obiektem modlitw hashtagi stanowią tu atrakcyjne urozmaicenie, których jednak nie ryzykowałbym wysuwać na absolutny piedestał, mimo że jest tu ich naprawdę dużo. Na czele zamiast rapowego efekciarstwa powinien być tu sam Bisz. Ten liryczny, „wyjący do pustego nieba”, z przejęciem rymujący o dzieciach jako nadziei, która zawsze się rozwiewa, słowem – indygo child, chwilami jednak robiący miejsce dla Bisza-bestii poskramiającej każdy podkład, nadającej mu swój własny, wilczy rytm i nie potrzebującej do tego pomocy werbla. Tak, jeśli dobry offbeat jest symptomem perfekcjonizmu w rapie, to „Wilk Chodnikowy” może być tego świetnym przykładem. Nawet jeśli już zdarzy się gdzieś językowa wpadka, czy jakiekolwiek słowo... „nie na miejscu”.

Znając tylko listę producentów spodziewałem się głównie sprawdzonych patentów – Oer, Kosa i Pekro przecież udanie współpracowali z Biszem na poprzednich projektach, a dodajmy do tego jeszcze takie uznane marki, jak BobAir czy Złote Twarze. Okazało się zupełnie inaczej – Oerowi przypadło jedynie intro, Kosa i Pekro zrobili jeden bit wspólnie, BobAir zaś poprzestał na singlowym niszczycielu „Pollocku”. Prym wiodą ci mniej znani. W kwestii zadbania o te bardziej przebojowe oblicze płyty Tomasza Musiela zastąpił Brudny Wosk (autor aż trzech podkładów), zaś te spokojniejsze to przede wszystkim hipnotyzująca, „nocna” elektronika od Szatta i Nowoka, magiczne klawisze Pawbeatz'a i Lenzy’ego oraz niebanalne, samplowane podkłady od Mr. Eda i z odrobiną syntetyki od Puzzla. Jest zatem i klasycznie hip-hopowo, i wyrafinowanie, i z pazurem, a wszystko w odpowiednich proporcjach. Muzycznie jest niemal kompletnie i blisko ideału. „Tylko” blisko, bo mam wrażenie, że niestety tak wysokiej poprzeczki nie dał rady sięgnąć Szops.

Kto wie, czy członkowie B.O.K po cichu nie zazdroszczą teraz koledze, że ten zaczął wyrabiać sobie markę na szerszą skalę dopiero teraz, ale nie pod szyldem macierzystej ekipy i zagarniając splendor tylko dla siebie – wszak znając naturę Bisza nieuniknione było, że prędzej czy później spełni się on jako solista. Znając też realia i słuchaczy w kraju raper wplata gdzie tylko może nazwę zespołu w nawias, obok swojej ksywki, dzieląc się swoją chwałą i żeby wszyscy wiedzieli na przyszłość, „z czego ja się tak naprawdę wziąłem”. A i jest się czym dzielić, bo przecież „W Stronę Zmiany” płytą jest jak najbardziej udaną, choć na pewno nie tak… spektakularną, jak tegoroczna solówka. Czas pokaże, czy „Wilk Chodnikowy” jest zaledwie rewelacyjny, czy może już rewolucyjny. Ja póki co będę ostrożny. Mocna piątka.

spankie2
"palić szlug" to wbrew pozorom poprawna forma. Palić kogo? co?, a nie: "Kogo? Czego?". Wprawdzie w języku potocznym dopuszczalna i popularna jest już forma dopełniaczowa, ale w tekstach bisza, które aspirują do miana dobrej, pełnokrwistej liryki taki zabieg jest jak najbardziej na miejscu, a wręcz pożądany: )
KONKWISTADOR
Nie:) Skoro jest paczka szlugów, to palisz też jednego szluga. Jest jeden szlug. Forma męska. Wiec Palić kogo?co?. Palić szluga. To jest zła forma
tomek01
Na wpadki językowe również zwróciłem uwagę, tak samo jak na niepoprawną wymowę kilku słów zapożyczonych z angielskiego ("hepi borfdej", "sekłel"). Co do wulgarności, jak rozumiem, ma to służyć zwiększeniu ekspresji przekazu. Podobne odczucia co do Szopsa - jako jedyny nie podołał w 100%. Nie rozumiem za to kompletnie zarzutów o złe przechodzenie między zwrotkami (?) i przepuszczanie głosu przez "filtry". Pierwszy niezrozumiały, drugą kwestię widzę dokładnie na odwrót, wyszło ciekawie i kompletnie nie utrudnia odbioru. Ogólnie props za nie przylizywanie się, mimo pozytywnego odbioru przez ogół i patronatu. Dobra recenzja.
ogolnie spoko
Z tym nowym WSRH to pojechałeś troche
Embrionek
hejterskie podteksty, pozdrawiam autora
Gazelian
W Polsce jest niewielu raperów posługujących się odpowiednio językiem polskim. Pisząc niewielu miałem na myśli Mesa, Łonę, ostatnio też Zeus zaczął to ogarniać. Możliwe, że znajdzie się jeszcze paru, ale myślę, że na palcach jednej dłoni się skończy. PS. Nie ma to jak wypominać błędy językowe i pisać: "te oblicze".
szym
Nie rozumiem też dlaczego już w drugiej recenzji jest "Pawbeatz" zamiast "Pawbeats", naprawdę tak ciężko sprawdzić poprawną nazwę?
iiii
miało być tak pięknie cygan
props
ja będę wyć do pustego nieba, choć dobrze wiem, że to i tak niczego nie da, będę czekać aż powrócą tu zmęczone echa mego głosu wierząc, że usłysze Twój wśród nich.... uwielbiam te wersy
onetone
Na tej płycie nie ma piosenki której bym nie uwielbiała, choć fakt kawałek „Zawleczki, nakrętki, kapsle” trochę psuje płytę ( i nie mówię tego jako kobieta czy feministka). Z drugiej strony Bisz powtarza że to płyta o dorastaniu, a miłość jest ważnym elementem rozwoju psychologicznego. Bisz zachwyca pięknymi metaforami i bystrymi spostrzeżeniami. Zgodzę się jeszcze z tym że powinien popracować nad swoim angielskim skoro chce go używać w tekstach i będzie idealnie!
Lloyd93
recenzja bardzo słaba pod wzgledem merytotycznym. Jest tysiac innych raperow ktorzy maja na swoim koncie duzo bardziej wulgarne zwroty w swoich kawalkach, w ktorych ponadto mozemy uslyszec duzo bardziej razace bledy gramatyczne. Wyszukac dziury w calym jest bardzo latwo, duzo trudniej madrze to uzasadnic .
Anonim
No dobrze, jednak te tysiące raperów (:d) nie otrzymują oceny 5.5 za płytę. Jak jesteś dobry, to i wymagania słuchaczów rosną. I to jest jedyne słuszne uzasadnienie.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>