Chłopcy ok wybili się na legal, z brudnego Żywca i niby powinno się im tego gratulować - ale po przesłuchaniu kilku utworów z płyty, trzeba przyznać, że spalili szanse. O ile 'Balon' miał jeszcze swoje pozytywne strony i emocje to po tym krążku, jestem w stanie stwierdzić, że to pierwszy i ostatni ich legalny projekt. Porównywanie ich do The Roots, jest co najmniej śmieszne i nie na miejscu.
Co do utworu, to strasznie monotonny, usypiający i niestety o niczym konkretnym.
Do tego ich kreowanie się na mieście na 'legalnych artystów' jest bardzo ale to bardzo żałosne. Dodatkowo opłacone featuringi nie wyszły im na dobre bo zarówno Wankz, Stasiak i Tet rzucili zwrotki jakby od niechcenia.
Nie hejtuje, chciałem po prostu wyrazić swoją krytykę.
Cóż niech robią to co robią, każdy chcę coś osiągnać.
No i się porobiło. Można chyba z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że jesteśmy obecnie świadkami największego beefu na amerykańskiej scenie od...