Tech N9ne "Welcome To Strangeland" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2011-11-10 17:00 przez: Łukasz Rawski (komentarze: 8)
Nie ukrywam, że osoba Aarona Donteza Yatesa to od dobrych dwóch lat zdecydowanie moja ulubiona rapowa persona. Odkąd usłyszałem jego nagrywki po raz pierwszy od razu poczułem w tym człowieku niesamowitą moc, odnalazłem w jego muzyce coś, co sprawia, że nigdy się nie nudzi.

Przez te dwa lata bywały również chwile zwątpienia w brodatego MC z Kansas City. Wszystko przez jedno collabos - "The Gates Mixed Plate".
Od czasu założenia Strange Music to bezapelacyjnie najgorsze dzieło w dyskografii pana Yatesa. Dlatego też, kiedy tylko Tech zapowiedział tworzenie kolejnego albumu z serii collabos miałem lekkie obawy...

"Welcome To Strangeland" miało być albumem, który pozwoli zapomnieć o bardzo negatywnych opiniach na temat promocji przez N9ne'a swoich najlepszych przyjaciół i ludzi z którymi pracuję najczęściej. Miało być albumem najlepszym z dotychczasowych jeśli o collabos idzie. Czy faktycznie tak jest?

Sądzę, że "Welcome To Strangeland" spełnił pokładane w tym albumie nadzieje nawet z nawiązką. Nawet nie będąc psychofanem Strange, jakim jestem ja powinno się docenić wyśmienite brzmienie tego albumu. Seven i cała reszta producentów postarała się by stworzyć ten klimat Strangelandu. Czuć to "stare Strange" z czasów takich albumów jak "Anghellic", czy trochę młodsze "K.O.D.". Album "wchodzi" idealnie.

Sam Tech to człowiek, który nie próżnuje w swoim brzmieniu. Wydawać się może, że to cały czas te same powielane schematy od kilku lat, ale mimo to ten facet ciągle brnie do przodu i to w tak demonicznym tempie, że nikt nie potrafi za nim nadążyć. Nie ma na tej płycie znaku rozpoznawczego Techa, czyli wykrzykiwania "cha!" po każdym wersie, to w sumie najważniejszy aspekt i można powiedzieć, że symbol zmian jakie nastąpiły w ostatnich miesiącach w karierze pana Yatesa. Choć kto wie, może to tylko chwilowy zabieg i już na następnych albumach znowu będziemy słyszeć sławne "cha!" pomiędzy wersami. Jednak nie o tym chciałem przede wszystkim powiedzieć. Da się odczuć, że Strange Music staje się olbrzymim przedsiębiorstwem, wytwórnią która powoli to "Strange" ma tylko w nazwie. Wystarczy spojrzeć na ostatnio przyjętych wykonawców. Jay Rock, Young Bleed, Stevie Stone - żaden z nich tak na prawdę nigdy nie myślał by tworzyć coś "Strange", a jednak w tej wytwórni się znaleźli. Tak naprawdę jedynym obecnie artystą, który jest "Strange" pełną gębą jest Brotha Lynch Hung, bo nawet Tech odbija od tego brzmienia. Aż tu proszę, wychodzi nowe collabos i znowu czuć powiew prawdziwej Strange Music. Cieszy mnie to niezmiernie, myślałem, że nigdy już tego nie doczekam. Ślepo odpowiadałem na zarzuty wobec Strange, wierząc że wszystko jest nieprawdą. Na szczęście Tech mnie wyręczył. Wydał album, który jest w stu procentach kwintesencją pierwotnego brzmienia Strange Music.

Wracając jeszcze do kwestii gości. Collabos to seria specyficznych albumów, gdzie możesz się znaleźć nawet jeśli nie masz skilla, wystarczy że jesteś bliskim ziomkiem Techa. Na szczęście wacki bez skilla to zdecydowana mniejszość, w szczególności na tym albumie. Standardowo usłyszymy Krizza Kaliko na refrenach i nasz kolega Samuel kolejny raz pokazuje, że jest geniuszem w swoim fachu, a jego śpiewane kwestie tylko podsycają apetyt na nadchodzący wielkimi krokami Kabosh. Ponadto usłyszymy Kutta Calhouna, który wypadł nadzwyczaj dobrze. Według mnie Calhoun utrzymuje w 2011 roku bardzo dobrą formę i powinien poważnie zastanowić się nad wydaniem solówki w niedługim czasie. Cieszy ponowna współpraca Techa z Prozakiem, bowiem "My Favorite" (oprócz Prozaka usłyszmy również Lyncha) to jeden z najlepszych tracków na albumie. Jay Rock i Stevie Stone wypadli na swoim optymalnym poziomie i szczerze mówiąc ani mnie nie zawiedli, ani też nie zachwycili. Na uwagę zasługują za to nowe nabytki Strange, czyli Ces Cru oraz !Mayday!. Pozwalają twierdzić, że rok 2012 zapowiada się w tej wytwórni na prawdę grubo!

Podsumowując. "Welcome To Strangeland" postawiłbym na pierwszym miejscu, na równi z "Misery Loves Kompany". Oczywiście jeśli chodzi o albumy z serii collabos. Nie zawiodłem się ani trochę, ten album to dawka świetnego, zagadkowego, momentami mrocznego rapu. To nic innego jak to, do czego przyzwyczaił nas Yates przez wszystkie lata swojej kariery. Drugi album w 2011 i drugi album, który ląduje w moim osobistym top10 tego roku, nie ulega to wątpliwości. Piątka. 

Anonim
Jaram się. Co do "cha!", nie zauważyłem braku, na pewno w niektórych track'ach jest.. Teraz zacznę się przysłuchiwać. Płytką się jaram!
Anonim
"słyszeć sławne "cha!" pomiędzy wersami" Cha! nigdy chyba nie zniknie i nie powinno zniknąć ze zwrotek Tech'a. Dobrym przykładem na to jest nowy gościnny udział w kawałku Trea Tha Truth'a http://www.youtube.com/watch?v=4aW7XL9w_vQ Polecam =]
Zeus001
Płyta baardzo dobra polecam :]
Patryk
Z tego co wiem to nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia ze strony Strange, że Ces Cru dołączyło do labelu :) Poza tym recenzja bardzo porządna, album niesamowity :)
Marmet
Przecież "Cha!" jest w singlowym Who Do I Catch chociażby...
Patryk
A właśnie, co do "Cha!" to jest chociażby w Sad Circus :)
5g
przeciez ten typ nagrywa z popowymi grajkami, czekam na nowego Roc Marciano
Anonim
Sam byłem baaardzo sceptycznie nastawiony do nowego collabos, po AYMP, bo to było tragiczne, naprawdę. Nawet mając w pamięci ostatni, całkiem niezły album Techa A6sA7s bałem się przesłuchac nowe Collabo, bo myslałem, że to będzie coś w stylu ostatniego niewypału z tej serii. Myliłem się, album jest bardzo dobry i mocno strangeowy, czyli taki jak powinien byc album wydany w labelu Strange Music. Nie urywa jaj, Sickology jest dla mnie lepszym albumem Techa jesli chodzi o Collabos, ale ta nowa płytka plasuje się zaraz za nim. Jestem Psychofanem Techa i mimo, że ten koleś dalej rozrywa mica to brakuje mi trochę jakiegoś powiewu świeżości z jego strony, chciałbym żeby zrobił sobie przerwę od rapu z jakieś dwa lata żeby mógł na spokojnie przygotowac coś miażdżącego. No ale Tech i tak rządzi.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>