Hurragun "Hurrap" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2011-10-22 19:30 przez: Jędrzej Cebulski (komentarze: 16)
Dobrze, że od każdej reguły występują wyjątki. Gdyby nie to, płytę Hurragunu musielibyśmy zakwalifikować do wyjątkowo nieudanych.

Na "Hurrap" rapuje trzech typów (Wojtas, Sensei, Tytson), a żaden z nich nie potrafi przykuć uwagi tekstami na więcej niż cztery wersy. Dlaczego więc krążek wciąga na długie godziny?


Odpowiedź składa się z trzech części: zajawka, klimat i brzmienie. Dużo już mieliśmy w Polsce prób nawiązywania do złotej ery, kończących się na smętnych smyczkach i bębnach z podstawowych paczek Fruity Loopsa oraz na wymienianiu w kawałkach nazw klasycznych składów. Tutaj mamy powrót do lat 90. w pięknym, niewymuszonym stylu. Mżawski stworzył tak łamiącą kark oprawę muzyczną, że czapki z głów. Gość niesamowicie czuje ten magiczny groove klasyki, przy czym zachowuje maksymalną świeżość. Potężne, gęste, szumiące perkusyjne breaki ze stopami cięższymi niż te od Diamonda D. Powycinane Bóg wie skąd i następnie pozapętlane grube, niskie, bujające linie basu ("Hurragunz"!). Krótkie próbki wszelakich, nierzadko zdelayowanych dęciaków (flet w "Sprawdzam (czy działa majk)!"). Minimalistyczne wstawki pianina ("Jazz-d"!). To wszystko razem wrzucone do gara i następnie wymieszane stworzyło potężną oldschoolową bombę. Takie "Daję słowo" przywodzi na myśl pierwsze Cypress Hill, "Zachowuj się" przenosi nas w klimaty D.I.T.C., "Jeden" zaś dziwnie kojarzy się z Das EFX. W sumie nic dziwnego - toż to również "Real Hip-Hop"! Aha, te oszczędne, idealnie dopasowane do słów aranżacje i dopieszczone do perfekcji brzmienie wywołują naprawdę duże wow. Fajnie też, że DJ Lem pokazuje tutaj swoje niewątpliwe skillsy, nie ograniczając się jedynie do sekwencji cutów. "Bit i skrecz dla hip-hopowej nacji"!

Na tych tłustych podkładach Wojtas serwuje swoje spostrzeżenia odnośnie sytuacji wielodzietnych rodzin w krajach III Świata, Sensei snuje surrealistyczne wizje zagłady Babilonu, a Tytson po prostu śle chuje na rząd...

Nie no, beka, panowie. Umówmy się, warstwie lirycznej "Hurrap" raczej daleko do miejskiej poezji (co nie zmienia faktu, że w "Nie zapomnij" Sensei popisał się interesującą zwrotką). Generalnie - proste teksty o prostych rzeczach, wszystko jednak oscyluje wciąż wokół hip-hopu jako takiego. Boom-bap, stare czasy, zabawa w rap, te klimaty. A tak w ogóle, jeśli nie czujesz tego mega flow i kozackiego akcentu Sensei'a, charyzmy i stylu Wojtasa, pewności siebie Tytsona (ale, chłopie, nad dykcją to ty popracuj), to znaczy to mniej więcej tyle, że hip-hop jest dla ciebie przystankiem w podróży po subkulturach, jak to niegdyś ujął Dizkret.

Bo ta płyta to właśnie jest hip-hop. Jest jego definicją i esencją zarazem. Nawet jeśli w 2011 r. mamy prawo oczekiwać od hip-hopu innowacji, a nie ciągłych powrotów do korzeni. Ja jednak od nieudanych eksperymentów wolę wspaniały tribute dla najlepszych lat. Gdybym miał zaszufladkować ten album i koniecznie wystawić mu ocenę, to do tytułu trzeciej płyty Wzgórza Ya-Pa 3 dodałbym jeszcze dwa. I gra muzyka.

P.S. Spójrzcie na facjatę Wojtyny na okładce. Tak wygląda 35-letni gość, który zjadł na rapie zęby, a mimo to dalej je kruszy. Z uśmiechem i kapeluszem na łbie.




Anonim
Dobre rzeczy chłopaki kręcą, i to w takim klimacie, że aż Kut-o się jara. Polecam, big up!
Anonim
Dobra recenzja, ale dla mnie płyta, mimo tego, że bez wątpienia świetna, to odrobinę za monotonna.
Anonim
"jeśli nie czujesz tego mega flow i kozackiego akcentu Sensei'a, charyzmy i stylu Wojtasa, pewności siebie Tytsona (ale, chłopie, nad dykcją to ty popracuj), to znaczy to mniej więcej tyle, że hip-hop jest dla ciebie przystankiem w podróży po subkulturach" - innymi słowy: nie podoba Ci się to co mi się podoba to gówno się znasz na muzyce. Gratuluję fajnego podejścia i profesjonalizmu recenzenckiego.
Jacek Baliński
@schwarz: "nie podoba Ci się to co mi się podoba to gówno się znasz na muzyce" - nic takiego nie napisałem. chodzi o to, że zwyczajnie nie jesteś w stanie odmówić Sensei'owi zajebistego flow, Wojtasowi wypracowanego stylu, a Tytsonowi głodu mikrofonu. wszystko inne możesz zarzucić, tego akurat - nie.
SeanPrice
Mówiąc o wypracowanym stylu masz na myśli zero progresu od XXX lat?
Jacek Baliński
@SeanPrice - raczej równy poziom niż zero progresu. u Wojtasa flow raczej wielkiej ewolucji już nie przejdzie, co nie zmienia faktu, że słucha się go bardzo dobrze. i tak, jest to wypracowany styl.
SeanPrice
Ale jaki poziom? Wersy Wojtasa są ohydne, co drugi fristajl jest lepszy, przykre, ale prawdziwe, dlatego bardzo smuci mnie fakt, że tak cudowne bity dostał najprawdziwszy wacek. Żeby nie było, racjonalna ocena poziomu to nie jest hejting, ani brak szacunku do starszych graczy. Po prostu wkurwia mnie to, że tak słabi gracze nawijają pod tak dobre bity. Jeżeli komuś dobrze słucha się Wojtasa - nie mam nic przeciwko, jednak ja nie odnajduję w tym żadnej frajdy, gdyż to mnie to razi w ucho.
Jacek Baliński
@SeanPrice: nie rozumiem w takim razie, dlaczego te archaiczne właściwie, surowe bity nazywasz cudownymi, a Wojtasa wackiem. ja uważam, że jest odpowiednim gościem na odpowiednim miejscu. wyjadaczem, który to w polsce zaczynał, i który się tu czuje absolutnie naturalnie, swobodnie. załóżmy, że trzy najlepsze flow mają u nas Gural, Mes i Pezet - którego z nich widzisz na takich bitach? jasne, Wojtas nigdy nie był i nie będzie już raczej od strony technicznej jakimś szczególnie wybitnym raperem, ale z tymi oldskulowymi podkładami współgra idealnie.
......................
schwarz beka co
SeanPrice
Ale czemu akurat mainstream? Może ja okaże się ignorantem, ale Tytsona i Senseia wcześniej nie kojarzyłem. Skoro oni odnajdują się na tych bitach i z nimi współgrają, to każdy dobry kot może się na nich odnaleźć, bo to chyba oczywiste, że nie tylko oni jarają się takim klimatem. Do mnie Wojtas nie trafia, nie ma niczego, co by sprawiało, że chce się go słuchać. Na koniec - co do za porównanie klasycznych bitów do przestarzałych mc? Jeżeli podkład jest dobry, to jest dobry, jeżeli raper jest słaby to jest słaby, proste jak kąt. Doceniam zajawkę, ale tak samo Wojtas, tak samo Vienio i tak dalej, powinni wyginąć śmiercią artystyczną.
Jacek Baliński
@Sean Price: ok, teraz już nie mam się do czego przyczepić, bo mimo że będę wojtasa bronił, to rozumiem, o co ci chodzi i nie mam tutaj z czym polemizować ;). fajnie, że jest w stanie nawiązać się rzeczowa dyskusja poparta konkretnymi argumentami. pozdro!
Gincu
Bity rzeczywiście oldschoolowe, tak samo jak teledyski i z tego względu fajnie się tego słucha-swoisty wehikuł czasu. Ja popieram w tej kwestii Jacka, ponieważ moim zdaniem tak jak te bity poziomem odstają od dzisiejszych tworów(co nie znaczy, że nie mogą się podobać, co to to, nie, są przyjemne dla ucha) tak samo raper trochę musi odstawać. Reprezentują starą szkołę, nie tylko pod względem techniki ale i liryki i to jest fajne. Ale kompletnie nie jestem w stanie sobie wyobrazić na tych bitach przywołanych wcześniej Mesa, Gurala czy Pezeta-nie ten poziom-albo inaczej-nie ten styl(co za tym idzie poziom). SeanPrice: bitów majstersztykami bym nie nazwał-fajnie się tego słucha, ale są to "chaiczne właściwie, surowe bity". Jaki beat taki rap, to nie byłoby dobre miejce na szalone metafory Gurala które rozumie tylko on sam czy śpiewne flow Mesa I czemu tak się czepiacie tego biednego Vienia? Zaliczył progres, a jego rap mimo, że nie najwyższych lotów moim zdaniem to pierwsza liga-po prostu wypracował swój styl dzięki któremu jest rozpoznawalny i jestem przekonany, że nie miałby problemu ze zmianą owego stylu.
Jacek Baliński
@Gincu - te bity absolutnie nie odstają od "dzisiejszych", bo bez sensu w ogóle te dwie rzeczy porównywać. te są majstersztykiem w swojej kategorii pt. "hołd dla starej szkoły". nie twierdzę też, że Wojtasa mi się dobrze słucha, bo odstaje tekstowo i technicznie, przecież to byłby absurd :D - po prostu mi to nie przeszkadza, mimo że jak napisałem na wstępie, żaden z trójki: Wojtas, Sensei, Tytson, nie przykuwa uwagi na więcej niż cztery wersy. wymienione wcześniej zalety tych ludzi + wszechobecna wielka zajawka sprawiają, że albumu słucha mi się zajebiście. ale absolutnie rozumiem, że niektórym - jak Sean Price'owi - sama zajawka nie wystarcza i woleliby słyszeć tutaj lepszych raperów.
Obudź się!
Otóż i cały sens pisania recenzji CZEGOKOLWIEK - jedna osoba opisuje swoje prywatne, subiektywne zdanie na jakiś temat wystawiając to in public, a reszta się żre że nie myślą tak samo. Fascynujące.
Anonim
@Jacek Baliński-trudno mi było powiedzieć o co mi chodzi tak dokładnie :p i nadal mi trudno to zrobić, jednak no ja stoję za Tobą murem bo zgadzam się z Twoją opinią. No i w końcu to recenzja, więc masz obowiązek bycia subiektywnym i ktoś może się z tym nie zgodzić. I też rozumiem, że komuś może się to nie podobać(tak jak ja mam problemy z OSTR'em, mimo, że skillsów mu nie odmawiam) ale też nie widzę na tych bitach pierwszej ligi i tyle ;)
manjijfi
Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych produkcji tego roku.Wojtas Sensei i Tytson elegancko wypadają na tych przekozackich bitach.Płyta świetnie przenosi nas do korzeni taj muzyki.Cytując Wojtasa ''Jeśli cię razi prostota tych rymów słuchaj to jest stara szkola synu" Propsy

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>